Pewien rosyjski rewolucjonista uciekł z carskiego więzienia
i ukrył się przed żandarmami za granicą.
Zamieszkał
w Szwajcarii, w Zurychu. Został robotnikiem w fabryce mebli.
Wkrótce
przyjechał do Szwajcarii Lenin.
Robotnik
bardzo chciał zobaczyć Lenina, bo słyszał o nim dużo dobrego i czytał jego
książki.
I
oto pewnego razu ów robotnik usłyszał, że Lenin będzie przemawiać na zebraniu w
"Kole robotników rosyjskich".
Wówczas
postanowił on przyjść na to zebranie, by posłuchać Lenina.
Żona
robotnika pracowała w fabryce mebli, lecz na zmianie wieczornej. I dlatego nie
miał on przy kim zostawić swego małego syna Donata.
Więc
powiedział do niego tak:
-
Chodźmy razem na zebranie, popatrzymy na Lenina!
Wziął
małego Donata za rączkę i poszli razem do klubu robotniczego.
Przyszli
do klubu, lecz było za wcześnie. Nikogo nie ma. Tylko jeden człowiek siedzi na
sali i czyta gazetę.
Więc
robotnik posadził swego syna przy oknie, zaczął nerwowo kręcić się po sali i
myśli:
"Lenin chyba nie przyjdzie".
W
tym momencie człowiek z gazetą (a był to Lenin) mówi do robotnika:
-
Jest taka piękna pogoda, a pan trzyma swego małego syna w dusznym pokoju. Niech
mu pan pozwoli pospacerować po podwórzu!
Na to robotnik odrzekł:
-
Nie, mój synek Donat jest jeszcze bardzo mały. Nudno mu będzie na podwórzu i
boję się, że wyjdzie na ulicę i zabłądzi. Lepiej niech tu posiedzi ze mną,
poczekamy, aż Lenin przyjdzie.
Lenin zwrócił się do chłopca:
-
Podaj mi rączkę! Pójdziemy na mały spacer. Wziął chłopca za rękę i wyszli razem
na ulicę. Podeszli do sklepu z zabawkami. I weszli do środka.
W
sklepie Lenin powiedział do niego:
- Czy chcesz, żebym ci kupił tę łódeczkę?
A
była to piękna mała łódeczka z żaglem. Moźna, było podnosić i opuszczać. Obok
żagla stał mały marynarzyk. Prócz tego w łódce znajdowały się ławeczka mały
ster i chorągiewka. To była niezwykle interesująca zabawka!
Chłopczyk
ucieszył się bardzo. I Lenin kupił mu zabawkę.
Ruszyli szybko z powrotem
na podwórze. A na tym podwórzu znajdowała się mała fontanna. Chłopiec zaczął
bawić się swoją łodzią żaglową, puścił ją na wodę Wiatr wzdął żagle, a
łódeczka, kierowana przez ster, płynęła znakomicie. Chłopiec był tak, że
zadowolony, śmiał się, klaskał z radości w dłonie i wołał: "Nie bój się,
marynarzyku! Płyń naprzód!"; Lenin zaś stał w pobliżu fontanny i śmiał się
także.
W tym czasie robotnik chodzi po sali i denerwuje się
"To
dopiero - myśli sobie - taki kłopot, Lenin jeszcze nie przyjechał, a na dobitkę
jakiś obcy człowiek zabrał mojego synka i odszedł z nim".
A
na sałi zebrało się już sporo łudzi. Wszyscy pytają:
- Gdzie jest Lenin? Czyżby jeszcze nie przyjechał?
W
tym momencie ktoś spośród zebranych spojrzał w okno i mówi:
-
Popatrzcie, Lenin jest tam na podwórzu z jakimś małym chłopcem.
Wszyscy
zebrani zaczęli spoglądać w okno. I nasz robotnik też popatrzył i zobaczył syna
stojącego z Leninem obok fontanny.
Robotnik zdziwił się bardzo. I myśli:
"Ach, więc to jest
Lenin. A ja myślałem, że to kto inny - taki jest prosty i dobry. Nawet kupił
zabawkę mojemu synowi".
Po
chwili Lenin wrócił na salę i zaczął rozmawiać z robotnikami.
<< POPRZEDNIE | SPIS | NASTĘPNE >>