Pewien
młody robotnik, niejaki towarzysz Łobanow, ochraniał Pałac Smolny. To znaczy
stał przy drzwiach i sprawdzał dokumenty.
Sprawdzał
u wszystkich wchodzących do Smolnego. Bo gdyby nie sprawdzano, mógłby się tam
przedostać jakiś wróg. Tym bardziej że to było na samym początku rewolucji,
więc potrzebna była wyjątkowa czujność.
I oto stoi Łobanow jako wartownik przed
drzwiami Smolnego i sprawdza dokumenty.
A ten Łobanow był ozerwonogwardzistą, a
prócz tego był robotnikiem z Zakładów Putiłowskich, oddanym całym sercem
sprawie rewolucji. Dlatego właśnie powierzono mu taki odpowiedzialny
posterunek.
Stoi więc Łobanow na tym
posterunku. W lewej ręce karabin. Rewolwer przy boku. Za pasem granat ręczny.
Humor doskonały.
Do
wszystkich pragnących wejść do Smolnego mówi:
- Chwileczkę, towarzyszu! Zanim
wejdziecie, połaźcie przepustkę, żebym wiedział, kim jesteście. Bo jestem
pierwszy raz na dyżurze i mało kogo znam osobiście.
No i, rzecz jasna, każdy wchodzący do
Smolnego, pokazywał Łobanowowi swoją przepustkę.
A Łobanow,
salutując, mówił:
- Teraz możecie
wejść! Ja nie stawiam przeszkód.
I oto,
wyobraźcie sobie, idzie Lenin.
Idzie pieszo. Taki skromny. W swojej
czarnej jesionce i w kaszkiecie na głowie. ,
Kroczy szybko i jest bardzo zamyślony.
Nawet nie rozgląda się, widać, że zagłębił się w myślach.
Zbliża się do
drzwi Smolnego i chce wejść do środka.
Lecz wartownik Łobanow nie znał z
widzenia towarzysza Lenina. W owym czasie rzadko drukowano portrety. A
Włodzimierz Iljicz dopiero niedawno przyjechał do Petersburga, dlatego
oczywiście Łobanow mógł nie znać Lenina z wyglądu.
No więc Lenin podchodzi do drzwi, a
Łobanow mówi do niego:
- Chwileczkę,
towarzyszu! Pokażcie przepustkę! Lenin nie spierał się. Jak gdyby ocknąwszy się
z zamyślenia, powiedział cicho:
- Ach, tak,
przepustka! Przepraszam, towarzyszu, zaraz ją znajdę.
I zaczął szukać
przepustki w bocznej kieszeni.
W tej samej chwili
podszedł do drzwi Smolnego jakiś człowiek, zapewne jeden z urzędników. Widząc,
że wartownik zatrzymał Lenina, oburzył się i zawołał:
- Przecież to jest Lenin!
Przepuśćcie!
Łobanow
odpowiedział mu półgłosem:
-
Bez przepustki nie mogę wpuścić. Nie miałem do dnia dzisiejszego szczęścia
widzieć towarzysza Lenina. Na dobitek was też nie znam i nawet nie obejrzałem
jeszcze waszego dokumentu.
Urzędnik oburzył
się jeszcze bardziej i krzyknął:
- Proszę
natychmiast przepuścić Lenina!
Nagle Lenin
mówi:
- Nie należy mu rozkazywać, a tym
bardziej nie wolno krzyczeć. Wartownik postępuje całkowicie słusznie. Przepisy
są jednakowe dla wszystkich.
Lenin wydobył przepustkę
z bocznej kieszeni i podał ją wartownikowi. Łobanow poruszony przegląda
dokument. I widzi: to rzeczywiście jest przepustka Włodzimierza Iljicza
Lenina.
Łobanow zasalutował i
mówi do Lenina:
- Przepraszam, Włodzimierzu Iljiczu, że
żądałem od was przepustki.
Lenin odpowiada:
- Zrobiliście słusznie, towarzyszu.
Dziękuję wam za wzorową służbę.
<< POPRZEDNIE | SPIS | NASTĘPNE >>