O TYM JAK
LENINOWI PODAROWANO RYBĘ
Pewnego razu Włodzimierz Iljicz
Lenin siedział w swym gabinecie na Kremlu i pracował. Na biurku stała szklanka
herbaty, na spodku leżał suchar.
W owych latach
panował straszny głód. I ludzie Jedli, co się tylko dało. Jedli owies i obierki
kartoflane. A co się tyczy chleba, to każdy otrzymywał po kawałku na cały
dzień.
Oczywiście, dla towarzysza Lenina
można byłoby znaleźć najlepszą żywność, ale Lenin zabronił tak robić. Nie mógł
sobie pozwolić na dostatnie życie, kiedy cały kraj głodował. Lenin nawet
herbatę pił bez cukru.
No więc siedzi
Włodzimierz Iljicz Lenin, pracuje, a podczas przerwy je śniadanie: pije herbatę
i gryzie suchar.
Drzwi się
otwierają, wchodzi sekretarz.
Sekretarz mówi
do Lenina:
- Przyjechał z Piotrogrodu
kierownik rybołówsta Koniecznie chce widzieć się z wami. Lenin odpowiada:
- Zgoda. Niech
wejdzie.
I oto wchodzi
kierownik rybołówstwa.
Jest to zwykły
rybak. Rewolucja postawiła go na wysokim stanowisku, by ulepszył stan przemysłu
rybnego. I wziąwszy sobie do serca powierzone mu zadanie, przyjechał do Lenina,
aby mu opowiedzieć, dlaczego połowy są tak słabe. Potrzebne są pienią na remont
łodzi i na zakup sieci. Bo ryby, nie mogąc się doczekać radzieckich sieci,
odpływają na w angielskie.
Więc kierownik
wyjaśnia Leninowi, dlaczego połowy są takie słabe. Stoi przed biurkiem Lenina i
siada, chociaż Lenin dwukrotnie pokazywał mu krzesło i prosił, żeby usiadł.
Lecz kierownik
nie mógł usiąść. Trzyma za plecami wielką paczkę. W tej paczce znajduje się wędzona
ryba To prezent dla Włodzimierza Iljicza.
Kierownik
rybołówstwa sam wędził tę rybę. I specjalnie przywiózł ją do Moskwy, by
podarować Leninowi.
Oczywiście
marzył o tym, żeby natychmiast po wejściu do gabinetu Lenina ofiarować mu ten
prezent. Włśnie dlatego trzymał paczkę za plecami, by zaskoczyć Lenina
niespodziewanym podarunkiem. Ułożył nawet słowa, które miał wypowiedzieć
podczas wręczania daru: "Oto, że tak powiem, coś dła was, drogi
Włodzimierzu Iljiczu. Mała wędzona rybka. Jedzcie na zdrowie i poprawiajcie
się".
Lecz kiedy
wszedł do gabinetu, stropił się nieco, zakłopotał, wszystkie przygotowane słowa
wyleciały mu z głowy i postanowił wręczyć prezent po rozmowie urzędowej.
Dlatego trzymał wciąż paczkę za plecami.
I oto stoi w
nader niewygodnej pozie, z wędzoną rybą za plecami i przedstawia Leninowi
przyczyny słabych połowów.
Lenin mówi:
- Damy wam
pieniądze. I spełnimy wasze wszystkie prośby. Ale wy postarajcie się łowić
więcej ryb, by ludzie mieli więcej żywności.
Lenin pożegnał się z rybakiem. A
rybak, zdobywając się na odwagę, położył swoją rybę na biurku i mówi:
- To dla was,
Włodzimierzu Iljiczu... złowiliśmy rybkę... Uwędziliśmy ją znakomicie...
Nagle rybak
widzi, że Włodzimierz Iljicz jest bardzo niezadowolony. Nawet nachmurzył się.
Rybak zmieszał
się jeszcze bardziej. Wymamrotał:
- Skosztujcie,
Włodzimierzu Iljiczu... Przyjmijcie podarunek...
Lecz Lenin nie
wziął ryby. Powiedział surowo:
- Dziękuję wam,
towarzyszu, ale nie mogę przyjąć od was tej ryby. Dzieci w naszym państwie
głodują. Niepotrzebnie przywieźliście mi tę rybę.
Rybak stropił
się zupełnie. Mamrocze:
- Skosztujcie,
Włodzimierzu Iljiczu. Wyjątkowo smaczna ryba. Prosto z wody...
I nagle rybak
spostrzegł, że Lenin zadzwonił.
"Mamusiu
kochana - pomyślał rybak - co teraz będzie?"
Po chwili
przyszedł sekretarz. Lenin mówi do niego:
- Mam taką
sprawę. Weźcie tę rybę, poślijcie ją do domu dziecka.
I widząc, że
rybak jest zmieszany w najwyższym stopniu, Lenin podał mu rękę i rzekł:
- Dziękuję wam w imieniu dzieci za podarunek. Rybak
pożegnał się z Leninem i opuścił gabinet, mamrocząc:
- Mamusiu
kochana, zdarzyła się pomyłka...
<< POPRZEDNIE | SPIS | NASTĘPNE >>