ZAMACH NA LENINA

 

Lenin miał wielu wrogów.

Miał wielu wrogów dlatego, że chciał przebudować całe życie na nowo.

Lenin pragnął, żeby wszystkim ludziom pracy żyło się bardzo dobrze. I nie lubił takich, którzy nie pracują. Lenin powiedział o nich: „Jeśli nie chcą pracować, to niech nic nie jedzą!”

Wielu ludziom to się nie spodobało. Więc wrogowie Lenina postanowili go zabić.

Namówili pewną niegodziwą kobietę, żeby zabiła wielkiego wodza ludzi pracy, Włodzimierza Iljicza Lenina.

Dali jej rewolwer. Nabili go zatrutymi kulami i po­wiedzieli tej zbrodniarce: „Idź do fabryki! Tam ma dziś przemawiać Lenin. A kiedy zakończy przemówie nie i wyjdzie z sali, podejdź do niego i wystrzel trzy albo cztery razy!”

Owa kobieta tak uczyniła. Włożyła czarną suknię, wzięła rewolwer i poszła do fabryki, w której przemawiał Lenin.

Kiedy Lenin po przemówieniu wychodził na dworze, jakiś mężczyzna, przebrany za marynarza umyślnie upadł przed wejściem. I w ten sposób zatrzymał wszystkich robotników idących za Leninem.

Wskutek tego Lenin wyszedł sam na podwórze i zbliżył się do samochodu, chcąc wsiąść do środka.

Lecz w tym momencie kobieta w czarnej sukni podeszła do Lenina i strzeliła w niego cztery razy.

Z czterech kul dwie trafiły Włodzimierza Iljicza. Ciężko ranny Lenin upadł na ziemię. Miał przestrzelone płuco i rękę.

Zbrodniarka chciała uciec, lecz zatrzymano ją i opsadzono w więzieniu.

Robotnicy podbiegli do Lenina. Wielu płakało Robotnicy podnieśli Włodzimierza Iljicza i wsadzili do samochodu.

A kiedy samochód ruszył, ludzie zdjęli z Lenina płaszcz i marynarkę i przewiązali rękę sznurem, by zatamować obficie płynącą krew.

Samochód wjechał do Kremla i zatrzymał się przed podjazdem wiodącym do mieszkania Lenina.

Ciężko ranny Włodzimierz Iljicz z trudem wyszedł z wozu, a ludzie podtrzymywali go, żeby nie upadł.

Nadbiegli robotnicy, którzy chcieli zanieść Lenina na rękach do mieszkania.

Jednak Lenin nie pozwolił im na to. Powiedział:

- Nie, nie trzeba mnie wnosić na rękach! Bo jak moja siostra i moja żona zobaczą, że niesiecie mnie na rękach, to pomyślą, że ze mną jest bardzo źle. Nie trzeba ich martwić.

Wszyscy dokoła byli bardzo zdumieni, że Lenin w takiej groźnej chwili nie myśli o sobie, tylko o innych.

I oto Lenin sam wszedł stromymi schodami na drugie piętro. Co prawda, podtrzymywano go z obydwu stron, lecz jednak szedł o własnych siłach.

Natychmiast zawezwano najlepszych lekarzy. Le­karze powiedzieli, że stan jest bardzo ciężki, kule były zatrute i może nastąpić zakażenie krwi.

Lecz silny organizm Lenina pomógł mu wyleczyć się z odniesionych ran.

I już po sześciu tygodniach Lenin znów przystąpił do pracy.

 

<< POPRZEDNIE | SPIS | NASTĘPNE >>